Wspomnienie Teresy Mroczki
Ukończyłam Liceum Pedagogiczne w Stargardzie Szczecińskim. Prac w szkole w Zawadce Osieckiej rozpoczęłam 15 sierpnia 1968r. kierownikiem wtedy był R. Hanas, następnie S. Walentek, J. Ciurej,F.Sławniak i I. Baciak. Dzieci uczyły się w systemie ośmioklasowym, ale niektóre przedmioty były łączone, np. prace techniczne, śpiew. W starym budynku szkoły były mieszkania dla nauczycieli, ja również w nim mieszkałam. Również tam, gdzie obecnie jest pokój dyrektora mieszkał nauczyciel. Klasy były liczne około 20-to osobowe. Wychowanie fizyczne odbywało się na korytarzu lub na podwórku. W szkole z powodu małej liczby klas dzieci uczyły się na zmiany. Lekcje religii były prowadzone w domach prywatnych, mieszkańcy wracali jedynie księdzu za paliwo na dojazd. Uczniowie brali udział w konkursach i odnosili sukcesy. Było bardzo mało pomocy dydaktycznych, więc nauczyciele przygotowywali je sami. Był okres, że nauczyciele musieli przepracować dodatkowo dwie godziny, które wykorzystywali na kółka. Moich 22 uczniów już zmarło.
Wspomnienie Marii Kluk
„Zapisane w mojej pamięci”
Tyle to już lat upłynęło od tamtych dni , kiedy po raz pierwszy
1 września 1981 roku w piękny, słoneczny dzień stanęłam w progu szkoły wraz z dyrektorem Stefanem Walentkiem, z nauczycielami, którzy już tam pracowali i nowymi członkami grona pedagogicznego: Krystyną Paluchniak, Andrzejem Ciurejem i Janem Ciurejem. W tym miejscu cisną się na usta słowa piosenki, śpiewanej przez Marylę Rodowicz, które w tak piękny sposób odzwierciedlają wszystko to, co mnie spotkało , co przeżyłam jako nauczyciel i wychowawca oraz jak wiele wspomnień pozostanie na zawsze w mojej pamięci :
„ Ale to już było i nie wróci więcej,
I choć tyle się zdarzyło,
To do przodu wciąż wyrywa głupie serce
Ale to już było znikło, gdzieś za nami
Choć w papierach lat przybyło
To naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami…”
Chcę wspomnieć sierpniowy dzień, kiedy to po raz pierwszy, wspólnie z koleżanką Krystyną Paluchniak, przyjechałyśmy do Zawadki Osieckiej. Było to dnia 24 sierpnia 1981 roku. Dojechałyśmy autobusem do pierwszego przystanku, zapytałam kierowcę czy to Zawadka Osiecka, a on odpowiedział że tak. Ja nie pytając o nic więcej wysiadłam z koleżanką z autobusu. Po wyjściu z autobusu spotkałyśmy za przystankiem panią i zapytałyśmy o szkołę, a ona odpowiedziała, że trzeba iść dalej główną drogą asfaltową do końca i po prawej stronie zobaczymy szkołę. Będzie to jakieś pół kilometra i dodała, że mogłyśmy jechać autobusem do samego końca, a wysiadłybyśmy tuż przy samej szkole. W tym dniu miała być narada pedagogiczna i przydział czynności, więc bałyśmy się, aby się nie spóźnić. Niestety tak też się stało, ponieważ kiedy dotarłyśmy w pobliże szkoły, obecni pedagodzy właśnie wychodzili z narady. Kiedy to zobaczyłam pomyślałam sobie: „Ładny początek pierwszej pracy, jeszcze dobrze nie zaczęłam, a już się spóźniam. Co powie Dyrektor?”. Jednak tak się nie stało. Dyrektor Pan Stefan Walentek okazał się bardzo wyrozumiałym i życzliwym człowiekiem, natomiast całe grono pedagogiczne żartem skomentowało nasze spóźnienie. Dyrektor powiedział, że nic się nie stało, dopiero wszystko jest w trakcie ustalania i da się to usprawiedliwić. To dodało mi otuchy, pewności i wiary w siebie.
W przydziale czynności na rok szkolny 1981/82 otrzymałam wychowawstwo w klasie czwartej i byłam ze swoimi podopiecznymi aż do ukończenia ósmej klasy. Było to dla mnie duże wyzwanie, ponieważ wiedziałam jakie obowiązki spoczywają na wychowawcy i bałam się, czy potrafię sprostać tym zadaniom. Dzięki wzajemnej życzliwości, pomocy, jak również miłej i serdecznej atmosferze, jaka panowała w gronie nauczycieli i wśród uczniów oraz życzliwości środowiska, praca dawała satysfakcję mimo, że była z pewnością trudna i odpowiedzialna.
Dobrze pamiętam uczniów z „mojego” pierwszego rocznika. Kiedy ich spotykałam w późniejszych latach, miło wspominali spędzone razem chwile. Oni po latach inaczej patrzyli na lata spędzone w szkole , inaczej je oceniali i cieszyli się , że osiągnęli w życiu to, co najlepsze. Doskonale pamiętam uczniów mojego ostatniego rocznika 2010/11 i trzymam za nich kciuki, aby ukończyli dobrą szkołę, studia, podjęli pracę i dobrze ułożyli sobie życie. Zawsze pozostaną w mojej pamięci. Wspólnie spędzaliśmy czas podczas różnych uroczystości i wyjść klasowych. Dzięki tej „Klasie” przeżyłam wiele wspaniałych chwil. Cieszyłam się sukcesami wychowanków tak, jak matka cieszy się sukcesami swojego dziecka.
Pracowałam z dyrektorami ambitnymi, wyróżniającymi się rzetelnością w pracy, z dużym doświadczeniem pedagogicznym, o dużych umiejętnościach organizatorskich, a przede wszystkim mądrymi i życzliwymi ludźmi. Za to serdecznie im dziękuję.
Na pojęcie szkoły składa się trud pracy nauczycieli i wszystkich uczniów. Pracowałam z zespołem koleżanek i kolegów nauczycieli o silnych osobowościach, twórczych, doświadczonych pedagogicznie, ale również z młodymi ambitnymi nauczycielami.
Ogarniam pamięcią koleżankę Janinę Niemiec, która 2 lutego w 1999 roku odeszła od nas na zawsze, mając niespełna 50 lat. Była osobą pracującą z pasją i sercem, chętnie służyła radą i pomocą koleżeńską. Na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Pozostałym członkom grona pedagogicznego również serdecznie dziękuję za współpracę. Szkoła była dla mnie drugim domem, więc starałam się pracować z dużym zaangażowaniem i rzetelnie wywiązywać się z obowiązków wobec uczniów i nauczycieli.
Dzień 1 września 2011 roku przyniósł mi wielkie przeżycia. W ten piękny, wrześniowy dzień po 30 latach pracy w zawodzie nauczyciela przeszłam na emeryturę. Trudno było się żegnać. Serdecznie żegnała mnie Dyrekcja, Grono Pedagogiczne i Rada Rodziców. Słowa podziękowania przyjęłam ze łzami w oczach. Jednak najtrudniejsze były pożegnania z dziećmi. Te lata, które spędziłam w „mojej szkole”, wspólnie z dziećmi, jako ich nauczyciel, osoba, która kształtuje ich osobowość, zostawiły we mnie najlepsze wspomnienia. Zawsze do nich wracam.
Obecnej Dyrekcji, Gronu Pedagogicznemu życzę teraz wielu sukcesów, atmosfery sprzyjającej twórczej pracy oraz satysfakcji z pracy z dziećmi, takiej, jaką ja wspominam i wspominać będę zawsze.
„Przeszłość … wiecznością jest … dobrą,
Wróci Ideą,
nie powróci sobą.
- K. Norwid
Tylko w naszej pamięci możemy odnaleźć tę przeszłość , o której mówi Norwid. Bo przeszłość nigdy nie wraca , to my wracamy w miniony czas, który jest zapisem naszej pamięci. Z pracy w szkole w Zawadce Osieckiej wyniosłam wiele ciekawych doświadczeń i niezapomnianych wspomnień, a pozostawiłam tam „cząstkę ‘’ swego życia.
Maria Kluk
Wspomnienie Marii Szetlak
Pani Maria Szetlak
W szkole w Zawadce Osieckiej pracowaliśmy w latach 1952-1965. Przy budynku starej szkoły dostawiony był barak, w którym uczyliśmy dzieci. W szkole była jedna duża sala. Były w niej ustawione długie ławki, w których siedziało 10 dzieci. Warunki były bardzo trudne, nie było wody ani prądu, do ogrzewania był żelazny piec. Pozostałe pomieszczenia w budynku szkoły były przeznaczone na mieszkanie dla nauczycieli. Uczyliśmy po 30 godzin tygodniowo, łącznie z sobotami. Ówcześnie obowiązywał system siedmioklasowy. Klasy były bardzo liczne około 40 osób w jednej grupie. Ja uczyłam młodsze dzieci, a mój mąż uczył starsze. Religia odbywała się w szkole, ksiądz przyjeżdżał z Samoklęsk. Święcenie pokarmów również odbywało się w szkole. Sprzątaczką była pani Rozalia Mastej. Ludwik Szetlak, mój mąż uczył również analfabetów. Myśl o budowie nowego budynku zrodziła się pod koniec 1957r. Miejscowa ludność podchodziła z wielkim entuzjazmem do budowy szkoły, chętnie pomagali. Odbiór szkoły nastąpił 24 lipca 1959r. Przyjechał cała władza min. inspektorzy, wójt, sołtys. Uczniowie przygotowali piękny występ, dziewczynki ślicznie tańczyły, wszyscy byli zachwyceni. Warunki do pracy i nauki były dużo lepsze. Założyłam Koło Gospodyń Wiejskich. Organizowaliśmy dzieciniec, zabawy, choinki, dożynki. Organizowaliśmy kursy gotowania, pieczenia w szkole.